
Początek językowej przygody
Pierwsze kroki dziecka na kursie językowym to często przeżycie i emocje dla całej rodziny. Pierwsza lekcja to zderzenie obrazu, jaki Rodzic sobie zbudował, jego oczekiwań oraz wyobrażeń dziecka z rzeczywistością. I o ile rzeczywistość przystaje do wyobrażeń, zarówno dziecka, jak i Rodzica, wszyscy są szczęśliwi, rozentuzjazmowani i zadowoleni. Wyzwaniem może być sytuacja, kiedy pomimo uśmiechniętego, kompetentnego lektora, kolorowej sali, licznych pomocy dydaktycznych, zabawek, dynamicznej, atrakcyjnej lekcji… dziecko nie chce wejść do sali, pojawiają się łzy. U rodzica może pojawić się frustracja – dokładnie tak, jak miało to miejsce w przypadku Pani Moniki: Chciałam, żeby syn się rozwijał, zainwestowałam, inne dzieci weszły do sali. Tomek nie chciał słyszeć o zostaniu w klasie, trzymał się kurczowo mojej nogi i zaczął płakać.
Rodzica zaczynają nachodzić myśli Może to za wcześnie? Teściowa dorzuca Nic na siłę.
Pytanie: co dalej?
Poddać można się zawsze, warto jednak wcześniej wykorzystać wszystkie drogi, pokazać, że kto jak kto, ale Ja-Rodzic bardzo w Ciebie córko/synu wierzę. Masz moje wsparcie.
Jak to możemy zrobić? Na wiele sposobów:
Budowanie wyobrażeń

Warto porozmawiać z Dzieckiem przed zajęciami, o tym, jak będą one wyglądać, gdzie będą się odbywać. Kładźmy tutaj akcent na rzeczy ważne z perspektywy Dziecka. Wiadomość o tym, że w przyszłości znajdzie dobrą pracę i będzie mogło czytać literaturę w języku obcym może jeszcze nie przemawiać do 4-latka. Ale jeśli wspomnimy, że w sali jest mnóstwo zabawek (wędki, kolorowe tunele, kręgle, hula-hop, świecące kostki,…) bardziej. Na wakacjach za granicą samo będzie mogło kupić ulubione lody. Dla Dziecka, które lubi śpiewać kluczowe będą piosenki w języku angielskim na każdych zajęciach. Dobrym pomysłem jest zabranie na pierwsze zajęcia ulubionego pluszaka – przecież uwielbia wycieczki i chętnie się uczy nowych rzeczy. Zawsze później można nowe słówka i zwroty utrwalać w domu z ulubionym Misiem, razem z nim pochwalić się nową rymowanką Dziadkowi. Jeśli jest możliwość skorzystajmy z Dni Otwartych, lekcji pokazowej czy choćby odwiedźmy szkołę w innym terminie – pracownik sekretariatu, metodyk czy lektor chętnie pokażą Dziecku salę, w której będą odbywać się zajęcia, a jeśli dodatkowo Rodzic będzie zachwycał się tym co zobaczy, poczucie bezpieczeństwa Dziecka poszybuje w górę;)
Razem i z otwartą głową
Może się okazać, że Syn/Córka mimo naszych najlepszych chęci i misternych przygotowań, nie chce przekroczyć progu klasy i kurczowo trzyma się nogi Taty czy chowa pod spódnicą Mamy. Ma do tego prawo i nie jest to dowodem na to, że jeszcze do zajęć nie dojrzało. Po prostu potrzebuje więcej czasu. Jaka jest w tym rola Rodzica? Najlepiej mieć otwartą głowę. Wejść do sali z Dzieckiem, jeśli trzeba przycupnąć na dywanie, razem z Dzieckiem brać udział w zajęciach. Szalone? Chyba nie bardziej, niż codzienna zabawa z naszą pociechą.
Przed czasem, w dobrym nastroju

Czas przed zajęciami jest niesamowicie ważny. Dopilnujmy, żeby Dziecko było wyspane, w dobrym nastroju i miało pełny brzuszek. Dobrze jeśli Rodzic też jest w dobrym nastroju, pozytywnie nastawiony, przekonany, że będą to wyjątkowo atrakcyjne zajęcia. Zostawmy sobie bezpieczny margines czasu – pośpiech i sprzeczka przed wyjściem z domu, odrywanie Dziecka od bajki czy gry na telefonie może zniweczyć nawet najbardziej atrakcyjną lekcję. Przyjedźmy około 10 minut wcześniej, zachęćmy do skorzystania z toalety, podejrzyjmy, jak wygląda klasa, przybijmy piątkę przed zajęciami.
Stopniowo
Rodzic na dywanie z Dzieckiem może być pierwszym etapem. W połowie zajęć można spróbować przysiąść na krześle z boku – już nie na dywanie, ale nadal w zasięgu wzroku. Kolejna lekcja – może już od początku na krześle, następna na korytarzu z uchylonymi drzwiami do sali, a jeszcze następna na korytarzu z zamkniętymi drzwiami. Niektóre Dzieci przechodzą ten proces szybciej, innym potrzeba więcej czasu. Bądźmy w tym wszystkim z Dzieckiem, wspierajmy, nie denerwujmy się, cieszmy z kroków do przodu pamiętając, że czasem trzeba dwóch kroków do tyłu, żeby zrobić jeden do przodu.
Radość i duma po zajęciach
Pokażmy naszej Córce/ naszemu Synowi, jak bardzo jesteśmy z niej/niego dumni.
Wiedziałem, że świetnie sobie poradzisz.
W całym mieście było słychać, jak głośno i wyraźnie powtarzasz.
Wiedziałam, że masz talent do języków, ale nie wiedziałam, że aż TAKI.
Bardzo się cieszę, że byłaś taka aktywna.
Jesteś dzielna i odważna. Masz szczęście, że mam taką Córkę.
Dzisiaj było bardzo dobrze, a następnym razem będzie jeszcze lepiej.
Z lekcji na lekcję radzisz sobie coraz lepiej. Jestem z Ciebie bardzo dumny.
Mój zdolny, dzielny Synek. Przybij piątkę.
Wspólne utrwalanie na wesoło

Utrwalanie materiału niech będzie dla nas kolejną okazją do kreatywnego spędzania czasu. Można przećwiczyć kolory jadąc samochodem i pytając o kolor mijanych budynków, cyfry ćwiczyć „malując” je palcem na plecach naszej córki/naszego syna przed snem, rymowanką czy piosenką pochwalić się babci, słuchać dedykowanych nagrań w samochodzie w drodze do szkoły, na zakupy, utrwalić pytania rzucając piłką lub kopiąc ją.
Motywowanie, wspieranie czasem nie jest łatwe. Wymaga pokładów cierpliwości i wytrwałości. Czasem chciałoby się powiedzieć Nie to nie. Nic na siłę. I tak też się czasem dzieje. A Ci sami Uczniowie wracają do szkoły po latach otwarcie mówiąc o tym, że szkoda, że Mama/Tata nie byli bardziej wytrwali, bo dzisiaj świetnie znałbym już angielski, miałbym większe możliwości, dawno awansowałbym.
Życzymy siły i wytrwałości.
Warto.