
8 mitów na temat obozów i kolonii

Dzieci tęsknią i płaczą z tęsknoty
Tylko nam Rodzicom może się wydawać, że nasze Dzieci, jadąc na kolonie, całe dnie spędzają smutne i nieszcześliwe, wylewająć łzy z tęsknoty. Na dobrze zorganizowanym obozie/koloniach Dziecko ma tak zaplanowany czas i zajęcia/warsztaty są na tyle angażujące, że najzwyczajniej w świecie Dzieci nie mają czasu na tęsknotę. Dzieci budują nowe ralacje, zaprzyjaźniają się i czerpią garściami z każdego obozu, co niejednokrotnie świetnie obrazują fotorelacje. Może zdażyć się, że rozmawiajac przez telefon z ukochaną Mamą/ukochanym Tatą zakręci się w oku łezka, ale to chwilowe. Kiedy telefony wracają do Wychowawców, już czekają na nas kolejne wyzwania, atrakcje, warsztaty i nasze myśli krążą już wokół zupełnie innych tematów.
Dzieci się nudzą i same muszą wymyślać rozrywki
Są zapewne kolonie, na których głównymi rozrywkami są dyskoteki i plażowanie. Jednak na większości, a szczególnie na tych dobrej jakości obozach czy koloniach ciekawy programi i zaangażowani wychowawcy są podstawą. Każdy dzień jest szczegółowo zaplanowany, uwzględnia ewentualne kaprysy pogody, jest miejsce na aktywizujące, jak i wyciszające rozrywki/warsztaty, ukierunkowany na rozwój. Rolą wychowawców jest to, żeby angażować Dzieci, integrować, skupiać ich uwagę na zadaniach, wykorzystywać potencjał i odkrywać talenty. Druga sprawa, że każdy z nas Wychowawców i Organizator zdajemy sobie sprawę, że nuda bywa źródłem niebezpiecznych pomysłów. Nudzie mówimy zdecydowane NIE!
Dzieci większość dnia spędzają w pokojach

To absolutna bzdura. Oczywiście noce spędzamy w pokojach, w pokojach też przygotowujemy się do ciszy nocnej i do śniadania, większość spędza tam również ciszę poobiednią, choć niektórzy wolą kanapę na korytarzu, ogród lub odwiedziny u koleżanek z sąsiedniego pokoju. Jeśli w programie przewidziane są atrakcje, warsztaty, wycieczki, rozgrywki sportowe, zajęcia językowe…to logiczne, że programu nie można zrealizować w pokoju;)
Dzieci nie dojadają
Na każdym obozie zdarzają się niejadki – stąd nasze prośby, żeby taka informacja pojawiła się w karcie kwalifikacyjnej, wypełnianej przez Rodziców przed obozem. Podczas posiłków każdy wychowawca monitoruje swoją grupę, ze szczególnym uwzględnieniem niejadków. Czy zupa zjedzona, drugie danie, ile kanapek na śniadanie, itd. A jeśli ktoś ma większy apetyt? Z dokładkami nie ma problemu i zawsze, podkreślam zawsze dopytujemy, czy ktoś ma ochotę na jeszcze jeden talerz zupy.
Dzieci dokuczają sobie, a wychowawcy nie reagują
Zawsze na początku obozu – nawet już w autokarze, przypominamy sobie, po co tu jesteśmy, jakich wzorców zachowań oczekujemy, jak można troszczyć się o koleżanki/kolegów, co robić, kiedy dzieje się coś niespodziewanego, z czym trudno sobie samemu poradzić. Podkreślamy, że jesteśmy na obozie drugą mamą/drugim tatą. Można do nas przyjść z każdą rzeczą – od bólu brzuszka, po sprzeczkę z koleżanką czy zgubioną skarpetkę. Zawsze staramy się wspólnie znaleźć rozwiązanie – czasem bardzo dyskretnie (jeśli wymaga tego sytuacja), czasem pokazując konsekwencje konkretnych zachowań. A czasem, jeśli dziecko nie ma śmiałości powiedzieć wychowawcy, a powiedziało o jakimś problemie Rodzicowi, to liczymy, że Rodzic zadzwoni do kierownika i na miejscu szybko opanujemy sytuację. Taka jest nasza rola.
Kolonie/obozy to wypoczynek i darmowe wakacje dla wychowawców
To bardzo krzywdzący mit. Obóz/kolonie są niesamowicie intensywnym czasem dla Wychowawców – zaczynając od pobudki, a kończąc kilka godzin po ciszy nocnej. Zajęcia, warsztaty, wycieczki, odciski na trasie, zdarte kolano, chwila tęsknoty, zagubiony klapek, problemy sercowe, sznurówki, które ciągle się rozwiązują, 10 dodatkowych kanapek na drogę i 6 butelek wody, bo “ja nie będę głodny”, “mnie jedna butelka wystarczy”, … Faktem jest jednak, że wracamy z obozu zmęczeni, ale szczęśliwi – wszelkie, nawet natrudniejsze wyzwania bledną, a głos grzęźnie w gardle, kiedy widzimy szczęście na twarzach Dzieci i słyszymy “to były najlepsze wakacje w moim życiu.”
Dzieci ubierają się nieadekwatnie do pogody
Potwierdzamy – pomysły czasem są oryginalne, typu japonki na spacer, ale zawsze weryfikowane przez Wychowawców. Dbamy nie tylko o bezpieczeństwo, ale też zdajemy sobie sprawę, że musimy być wszyscy przygotowani na (często zaskakujące) zmiany pogody. A konsekwencją przemoknięcia do suchej nitki może być przeziębienie i gorączka. Strzeżemy się, sprawdzamy kilka razy i upewniamy, że w plecaku nie zabrakło miejsca na kurtkę przeciwdeszczowa, krem z filtrem został zaaplikowany, a czapka z daszkiem jest na właściwym miejscu.
Na obozach/koloniach każdy już kogoś zna

Zdecydowanie nieprawda. Jest wiele Dzieci, które jadą na obóz w tzw “pojedynkę”. Druga sprawa, że ogromny nacisk kładziemy na integrację i budowanie relacji. Już podczas wsiadania do autokaru, staramy się, żeby Dzieci siedziały obok swoich przyszłych współlokatorów/współlokatorek i mogły się zaprzyjaźnić zanim dotrzemy na miejsce. Już w autokarze gramy w podróżne gry planszowe, karciane, mamy pierwsze warsztaty, dzięki którym lepiej się poznajemy. Na miejscu następują kolejne etapy integracji, łącznie z tańcami, wyścigami, grupowymi wyzwaniami. Wtedy znamy się już wszyscy i to od najlepszej strony:)